środa, 19 lutego 2014
Prolog
Stanęłam przed trumną i rozpłakałam się. Jebany rak zabrał mi jedyną bliską osobę. Żeby wcześniej poszła do lekarza... a teraz jest już nie ma.
Gdzieś z tyłu stoi ojciec. Widziałam jak po jego policzku spływały pojedyncze łzy. Kochał ją?
Może wtedy by nas nie zostawił dla jakiejś młodej zołzy.Była tylko 2 lata starsza ode mnie.Traktuje ją jak boginię,a nas zostawił same bez środków do życia. Nie miałyśmy pieniędzy.
Mama nie pracowała,a ja się jeszcze uczyłam. Ale radziłyśmy sobie bo byłyśmy we dwie,a teraz jestem sama.
-Kocham cię mamo.-rzekłam zemdlonym głosem-Czekaj tam na mnie.
Odeszłam powolnym krokiem . Zrobiło mi się słabo,więc oparłam się o pobliskie drzewo.
Przypominało mnie.Było równie samotne i puste w środku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz